wtorek, 26 września 2017

„Tysiąc Odłamków Ciebie” — Claudia Gray


TYSIĄC ODŁAMKÓW CIEBIE || CLAUDIA GRAY  || JAGUAR

Magiczna, porywająca, zaskakująca i wciągająca wszystkie wymiary — taka była dla mnie książka Tysiąc Odłamków Ciebie. Szczerze przyznam, że po dwóch przeczytanych stronach spodobał mi się styl pisania autorki i wiedziałam, miałam przeczucie, że będzie to dobra lektura. I wiecie co? Nie myliłam się, bo książka pani Gray naprawdę skradła moje serduszko i jestem taka szczęśliwa, że dziś odwiedził mnie listonosz z drugą częścią Dziesięć Tysięcy Słońc nad Tobą, które to jutro ma swoją premierę!

Wracając do Tysiąca Odłamków Ciebie — Marguerite Caine jest jedną z dwóch córek wybitnych naukowców, którzy odnaleźli Firebirda — naszyjnik do podróży między równoległymi wymiarami. Wszystko komplikuje się, gdy jeden z studentów małżeństwa, Paul, niszczy dane i morduje ojca dziewczyny. Marguerute wyrusza z drugim praktykantem, Theo, w pogoń za Paulem, który ukrywa się w innym wymiarze i przeżywa wiele wspaniałych chwil w swoich innych wcieleniach, które całkowicie różnią się od rzeczywistości. No i miłość… Tak, miłość tu naprawdę wiele komplikuje.

Następne słowa wypowiedział szeptem.
— Nie potrzebuję świata bez ciebie.

Jeszcze raz powtórzę, że ta książka skradła moje serce niemal od razu. To jedna z tych historii, w których zakochujemy się od razu i aż przewala się w żołądku od emocji, które przeżywamy z główną bohaterką, razem z nią przebijamy się przez rozterki miłosne. Poza tym świat w tej książce jest niesamowity, bo to nie jest jeden świat, nie dwa — kilka dopracowanych wymiarów, a każdy inny od poprzedniego. Wszystko jest dobrze wyjaśnione, nie pozostawia niedopowiedzeń i luk. Poza tym mechanizm Firebirda i działania podróży między wymiarami jest przedstawiony tak, że każdy human (w tym ja) zrozumie jak to jest zrobione i na czym polega.

Kreacja bohaterów bardzo mi odpowiada. Każdy z nich jest inny, nie ma mdłej postaci, która nie wniosłaby czegoś do fabuły książki. Sama bohaterka ma moją sympatię, bo nie jest pustą, piękną dziewczynką i dość trzeźwo ocenia sytuację, w której się znajduje. Poznaje wiele wcieleń siebie i przeżywa życia swoich innych wcieleń z wspaniałymi emocjami, które mocno mnie satysfakcjonowały. Czytanie tej książki było dla mnie przyjemnością, nie mogłam się od niej oderwać.

Przekraczasz granicę, kiedy po raz pierwszy zmieniasz się na zawsze. Przekraczasz ją, kiedy po raz pierwszy zrozumiesz, że nie ma powrotu do tego, co było.

Czy polecam Tysiąc Odłamków Ciebie? Oj, tak. Zdecydowanie tak i życzę wam miłej lektury! 

Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Jaguar. 

czwartek, 21 września 2017

„Pył Ziemi” — Rafał Cichowski

PYŁ ZIEMI || RAFAŁ CICHOWSKI || SQN || 5/10

Szukacie książki z cudowną okładką i genialnym opisem? Pył Ziemi idealnie spełnia te kryteria, ale czy zawartość tej pięknej książki jest równie intrygująca? Dla mnie — niestety nie. Miałam wielkie nadzieję, co do tej pozycji i trochę się, niestety, zawiodłam.

Książka przedstawia nam historię Lilo i Reza — genetycznie zmodyfikowanych ludzi ze stacji kosmicznej. Są właściwie nieśmiertelni. Ktoś przebije im serce, odetnie głowię? Nic takiego! Wyruszają w podróż na Ziemię, planetę swoich przodków, aby wykraść wspomnienia całej ludzkości, ale ich misja nie jest taka łatwa, bo jak się okazuje — życie na Ziemi przetrwało pod różnymi, wariackimi sposobami. Poznają barbarzyńców, którzy stronią od technologii. Lorda Jacka, który, dla mnie, jest pijacką podróbką lądowego Jacka Sparrowa i królową Lys, władczynię Aurory, wybitnego, technologicznego miasta.

Pamięć o przeszłości to jedyny przepis na nieśmiertelność.

Książka ma dobrą fabułę, która naprawdę wystartowała obiecująco. Im dalej, tym gorzej, bo miałam wrażenie, że autor chce rozwinąć tyle wątków i przekazać tyle informacji, że sam się w tym gubił. Po zakończeniu książki czułam pewien niedosyt, niedomknięcie pewnych wątków i pozostawienie ich samych sobie. Poza tym kreacja świata przedstawionego była dla mnie zbyt komiczna. Nie wiadomo, co było prawdą, a co nagrywanym, udawanym filmem, przez co mocno gubiłam się w fabule. Na plus jednak są dialogi między bohaterami, które momentami naprawdę mocno mnie rozbawiły. Polubiłam cięty żart autora, który zabawnie prowadził interakcje między postaciami.

Miłość… I inne narkotyki.

Nie jest to zła lektura, ale na pewno nie wrócę myślami do tej pozycji (no może po to, aby popatrzeć na okładkę). Jest to książka, którą można przeczytać raz, odłożyć na półkę i pomyśleć, że „okej, było fajnie, trochę się zadziało” i tyle. Aha, no i po czytaniu o tym lądowym Jacku mam ochotę na prawdziwego, niepodrabianego Sparrowa! 

wtorek, 5 września 2017

„Bad mommy” — Tarryn Fisher

BAD MOMMY || TARRYN FISHER || SQN || 8/10

Bad mommy to dla mnie książka zagadka. Zwlekałam kilka dni z napisaniem recenzji, bo musiałam sobie poukładać to, co miałam w głowie. Nie zaskoczyła mnie swoją fabułą, bohaterami, ale tym, że… Nie umiałam zdefiniować, czy ta książka mi się spodobała. W ostatecznym rozrachunku Tarryn Fisher wyszła na plus.

Ciężko jest opisać to, co dzieje się w tej psychologicznej dramie. W książce czeka na nas jedna historia z trzech perspektyw i… Dla mnie to właściwie trzy odrębne historie, które pokazują jak ludzki umysł zmienia rzeczywistość. Dla każdego dana rzecz wydaje się czymś innym, a sytuacja zostaje odbierana inaczej.

Chciałam być chciana. To pragnienie nie osłabło, wręcz przeciwnie - z czasem stało się silniejsze...

Jolene i Darius wiodą szczęśliwe życie — mają dom, dobre ustatkowanie, małą córeczkę, Mercy, która daje im wiele radości i… Nową sąsiadkę, Fig, która nie do końca z przypadku osiedliła się obok udanego małżeństwa i jej wariactwo pokaże, że ich życie wcale nie jest takie idealne, ułożone, a przede wszystkim bardzo zakłamane.

Do strony 50. byłam bardzo zirytowana postacią Fig, która dla mnie wydawała się zbyt krytycznie nastawiona do świata. I to zakłamanie… Nadal mam wielki mętlik w głowie i nie wiem, kto był kim i co się z czym je, a mimo to… Książkę pochłonęłam w jeden wieczór i była przyjemną lekturą, chociaż bardzo wyjątkową. Mimo ogólnego zadowolenia z fabuły i relacji między osobami, ich dialogami i tym jak zostało ukazane ich życie (z trzech perspektyw) nie polubiłam żadnego bohatera w tej powieści.

(...)lepiej jest nam bez ludzi, którzy ciągną nas w dół i nie dają wsparcia.

W tej historii osadzono chyba wszystkie nieszczęścia, a przynajmniej większość, które mogą spotkać „szczęśliwą” rodzinę. Wiele tam wszystkiego, ale to też pokazuje jak bardzo trzeba uważać na ludzi i nie obdarowywać zaufaniem każdego nowego człowieka napotkanego na swojej drodze, że czasami trzeba być egoistą i zadbać o samego siebie, a nie wiecznie otaczać troską innych. I że dobrzy ludzie czasami mogą być tymi najgorszymi.

Mogę polecić Bad mommy z czystym sercem, ale radzę się przygotować na przejażdżkę z mocno skrzywionymi ludźmi, którzy mogą mieszkać dom obok.