niedziela, 25 czerwca 2017

„Love, Rosie” — Cecelia Ahern


LOVE, ROSIE || CECELIA AHERN || WYDAWNICTWO AKURAT || 6/10
Wszyscy musimy mieć jakieś marzenia. I nadzieję, że możemy osiągnąć coś więcej, niż mamy.

Do lektury „Love, Rosie” podchodziłam dość sceptycznie. Dlaczego? Mam pewną zasadę, którą w tym przypadku złapałam. Najpierw książka, potem film! — tu było na odwrót (nie mogłam się powstrzymać przed Samem Claflinem na wielkim ekranie!). Różnice między książką a ekranizacją są naprawdę kolosalne, ale mimo wszystko przeszkadzało mi to w czytaniu. Zabrakło tego zaskoczenia, wszystko dla mnie było takie przewidywalne, ale staram się obiektywnie ocenić tą książkę. Mimo wszystko — przeczytałam te 511. stron w jeden dzień i gdyby nie to, że widziałam wcześniej film, byłabym zachwycona.

Książka napisana jest w formie epistolarnej — prawdziwa magia listów, ale nie tylko. Poznajemy historię Rosie Dumne i Alexa Stewarta, a także innych bohaterów, przez listy, sms’y, maile i pocztówki. Rosie i Alex są przyjaciółmi od dziecka, a więź między nimi jest bardzo silna. Niestety, ojciec Alexa dostał lepszą propozycję pracy i muszą wyjechać z kraju. Rosie planuje pojechać do niego na studia. Wszystko idzie (prawie) po ich myśli. Skończyła szkolę, dostała się do college’u i… Zaszła w ciążę, co uniemożliwiło jej wyjazd do przyjaciela. I tu zaczyna się cała przygoda, która trwa pięćdziesiąt lat.
Jeśli ludzie mówią o długiej historii, oznacza to zazwyczaj, że jest krótka, ale oni ze wstydu nie potrafią się zdobyć na powiedzenie sobie prawdy.

„Love, Rosie” to książka, która okropnie mnie irytowała. Po milion razy powtarzałam w głowie: „tak, zrób to!” i „nie, nie rób tego!”, a bohaterowie swoje. To coś w stylu ludzi, którzy oglądają horror i krzyczą: „nie oglądaj się!, nie wchodź do tego pokoju!”, wiedząc że bohater i tak to zrobi. Wszystko, cała ta rozłąka Rosie i Alexa, ciągnie się przez tajemnice, strach i niepewność, co okropnie ściskało moje serducho i nie raz, nie dwa zdarzyło mi się zamknąć książkę i obdarować okładkę miną obrażonego dziecka.

Ale nie tylko o miłość chodzi. „Love, Rosie” to także książka o życiu. O tym, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, o problemach i o ludziach, którzy z tymi problemami się zmagają, książka z poczuciem humoru. Jest to naprawdę miła lektura, która pomimo swych niedociągnięć otrzymuje ode mnie miano „uroczej”. Nie jest to opowieść, do której bym wróciła i mimo wszystko! Jest to jedna z tych książek, o których myślę: „hm, dobra, ale i tak wolę film”.
Rosie: Zawsze źle piszesz wiem. Pisze się WIEM a nie WJEM.                            Alex: Przepraszam, panno idealna. Wjem jak pisać wjem. 

No, i taka moja myśl, z którą muszę się podzielić. Czytając tą książkę, ciągle myślałam o piosence mojego ulubionego zespołu!

Pattzy Reads, xx!

24 komentarze:

  1. W sumie nie wiem, czy chcę przeczytać książkę. Uwielbiam film, jestem zakochana w Samie, ale ksiązka... Każdy odradza. Chociaż po Twojej recenzji :D, może jednak.
    Pozdrawiam
    Alicja
    polecam-goodbook.blogspot.com
    galeriakultury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpiękniejsza jest magia listów! Pod tym względem polecam i 10/10! :)

      Usuń
  2. Nie widziałam filmu, ale faktycznie każdy kto porównuje książkę z filmem twierdzi, że film jest lepszy. Mnie nieco rozczarowało zakończenie, bo choć fabuła sama w sobie była cudowna, to irytowało mnie bardzo, że bohaterowie ciągle się rozmijali...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Fabuła jest piękna, ale to mijanie, tak jak pisałam w recenzji, też paskudnie mnie irytowało! Szczególnie ten list od Alexa, który Rosie dostała po kilku latach, och rany! :x Grr. Zagryzałam wtedy zęby.

      Usuń
  3. Jeszcze nie czytałam tej książki ale czytałam inną tej autorki i troszkę się zawiodłam, miałam większe oczekiwania co do niej. Mam nadzieję, że Love Rosie będzie o wiele lepsze.
    Pozdrawiam, zostaje na dłużej i zapraszam do siebie: http://gosiaandbook.blogspot.com/2017/06/wywiad-z-mrswierzbicka.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam większe oczekiwania, szczególnie po filmie, ale koniec końców - nie jest tak źle. ;)

      Usuń
  4. Czytałam jakiś czas temu, mnie też strasznie męczyło to mijanie się głównych bohaterów, ale całościowo całkiem niezła :)

    Pozdrawiam
    ver-reads.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie! To mijanie się było okropne. Tyle lat zanim się to wszystko wyjaśniło... Może dlatego wersja filmowa bardziej mi przypadła do gustu. Tam to wszystko nie było takie rozlazłe. :)

      Usuń
  5. A ja akurat mimo że lubię film, to wolę książkę :D
    Ogólnie pamiętam, że gdy ją czytałam, byłam nią totalnie oczarowana! Jednak jeszcze wtedy nie znałam zbyt wielu podobnych tytułów, bo dopiero co wchodziłam w czytelniczy świat i możliwe, że jeśli przeczytałabym ją po raz pierwszy teraz, moja ocena byłaby nieco niższa ;d

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam! Gdybym najpierw przeczytała książkę, a nie widziała film, to byłoby cudownie! <3

      Usuń
  6. Ja niestety oglądałam jedynie film :/
    Zapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)

    veronicalucy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Film oglądałam i serio mi się spodobał, jeśli natomiast chodzi o książkę... cóż, chyba nie jest to do końca coś, na co chciałabym poświęcić więcej czasu. Jednak po Twojej recenzji może się skuszę
    Zapraszam do mnie na nową recenzję :)
    http://herbaciane-recenzje.blogspot.com/2017/06/mroczne-alter-ego-harryego-pottera.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmem byłam mocno zauroczona, naprawdę świetny! Przez tak dobrą ekranizację byłam nieprzekonana do książki, ale ostatecznie nie żałuję. :)

      Usuń
  8. Boli mnie twoja recenzja, no ale cóż, to jest piękno ludzi, że każdy ma swoje własne zdanie <3 I niestety muszę przyznać ci rację, że te wady, które wskazujesz, mają sens. Ale szzz... Love Rosie dalej jest w mojej topce xd

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak! :) A poza tym nie oceniłam jej bardzo źle, miło się ją czytało.

      Usuń
  9. Ciekawa recenzja. Już kiedyś się zastanawiałam nad przeczytaniem książki, może w końcu to zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa książka a piosenkę również uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam podobne zdanie- książka jest miła, ale nie powróciłabym już do niej. Zgodzę się też ze stwierdzeniem, że bywała irytująca przez niektóre poczynania bohaterów:D
    Pozdrawiam http://oksiazko.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta książka jest moją ulubioną! Czasami bohaterowie irytowali no ale cóż, zazwyczaj w każdej książce tak się zdarza
    Pozdrawiam ciepło!

    W wolnej chwili zapraszam do mnie noduss-tollensss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń