sobota, 6 stycznia 2018

„King” — T. M. Frazier

KING || T. M. FRAZIER || WYDAWNICTWO KOBIECE
PREMIERA: 16.11.2017

Uwielbiam romanse, a te z dobrą szczyptą erotyzmu są najlepsze. Kiedy moim oczom ukazał się opis książki King wiedziałam, że muszę ją mieć na swojej półce i nie myliłam się — to był strzał w dziesiątkę. King to literatura, którą niegdyś czytałam na potęgę i okropnie miło było mi do tego wrócić. Co więcej, nie mogę się doczekać kontynuacji, a przede wszystkim — ostatnie strony tej historii złamały moje serce.

Doe miała największego pecha na świecie, gdy straciła pamięć i los zepchnął ją w najmroczniejsze i najbardziej upadłe ulice miasta. Zagubiona dziewczyna musiała jakoś poradzić sobie z życiem, które nagle dostała bez żadnej powrotnej furtki do wcześniejszych wspomnień. Los pchnął ją w progi domu byłego więźnia — Brantleya Kinga — i jego wiernego przyjaciela — Samuela Clearwatera, tudzież Preppy’ego, którym daleko było do ideału. Jak to mówią, wpadła z deszczu pod rynnę.

Odnalazłem siebie w smutnych oczach dziewczyny, która była tak samo zagubiona jak ja. A może my wcale się nie odnaleźliśmy. Może po prostu postanowiliśmy zgubić się razem.

Łatwo pokochać tę książkę. Nie jest to górnolotna literatura, a pozycja dla osób, które lubią nieco pikanterii. Banalne historie często wychodzą najlepiej i tak jest w tym przypadku. To opowieść typowo kobieca, niegrzeczna i gorąca. Akcja jest dynamiczna, ale to nie męczy czytelnika, przeciwnie. We mnie budziło wiele emocji od wzruszenia po rozbawienie. Poza tym polubiłam kreacje bohaterów. King to typowy zły chłopiec, który wpadł po uszy i nie umie poradzić sobie z uczuciem, które go ogarnęło. Preppy to najbardziej zwariowana postać z jaką w ostatnich czasach miałam styczność — pokochałam go całą sobą. Uwielbiam tak radosne i pełne życia kreacje! Doe za to była największym polem do popisu, bo miała białą kartę. Mogliśmy zastanawiać się, jaka była przed stratą pamięci i porównać do tego, co dostaliśmy w teraźniejszości.

Tak jak mówiłam — nie jest to książka dla każdego. Polecam tę pozycję dla każdej miłośniczki literatury gorącej, która z umiłowaniem zaczytuje się w erotykach z niegrzecznymi panami, którzy skradają serca wbrew woli pań. Moje znowu zostało porwane, a na końcu zgniecione. I teraz czekam w napięciu na kolejną część. 

Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Kobiece.

2 komentarze: