poniedziałek, 2 lipca 2018

„Bad Boy’s Girl” — Blair Holden


BAD BOY’S GIRL || BLAIR HOLDEN || WYDAWNICTWO JAGUAR
PREMIERA: 15.02.2018

Sięgnęłam po tą książkę, gdy czułam, że potrzebuję się zrelaksować i poczytać coś naprawdę luźnego. Wybór Bad Boy’s Girl był strzałem w dziesiątkę, bo pomimo tego, że książka jest dość spora, to czyta ją się błyskawicznie. I jak na historię z Wattpada, gdzie popularność zdobywają naprawdę głupie historyjki, ta całkiem nieźle się prezentuje.

Tessa nie miała łatwego życia jak na nastolatkę z bogatej rodziny. Dla jej ojca liczyła się tylko kariera, matka przejmowała się samą sobą, a brat został alkoholikiem po tym jak wyleciał z uczelni i zostawiła go ukochana. Dziewczyna była pozostawiona sama sobie, a dodatkowo życia nie ułatwiała jej otyłość. Miała eks przyjaciółkę — Nicole — która w książce została przedstawiona jak stereotypowa kapitan drużyny cheerleaderek, czy typowa wredna zołza. Jej życia nie uratowało nawet to, że schudła — tak czy siak była gnębiona. W tym nieszczęściu znalazła jednak dwie przyjaciółki, Megan i Beth. Co by tu jeszcze dodać do tej mieszanki wybuchowej? Nieodwzajemnioną miłość do Jasona, chłopaka Nicole, i powrót jego brata, Cole’a, który był wrogiem numer jeden Tessy.

Cole Stone wyjechał do szkoły z internatem i w ten dzień życie Tessy stało się minimalnie znośniejsze, jednak nie mógł siedzieć tam wieczne i wrócił do miasta. Niespodziewanie wepchał się w życie przerażonej dziewczyny i całkowicie je zmienił… Jak to się dzieje, że wróg numer jeden potrafi zostać ogromną miłością? Co mnie pozytywnie zaskoczyło — w tej książce wszystko zostało dokładnie wyjaśnione, a nie wyssane z palca. Winy nie zostały przebaczone, ale odkupione i chłopak naprawdę zasłużył na szansę od Tessy.

Tak jak pisałam wcześniej — Bad Boy’s Girl czyta się błyskawicznie. To jedna z tych książek, od których nie można się oderwać, a zakochanie głównej bohaterki przeżywa się wraz z nią. Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po następne części!



Za egzemplarz dziękuję;
Wydawnictwo Jaguar.

wtorek, 26 czerwca 2018

„Lawless” — T.M. Frazier


LAWLESS || T.M. FRAZIER || WYDAWNICTWO KOBIECE
PREMIERA: 24.05.2018

Tak okropnie mocno czekałam na kontynuację serii King, że gdy tylko dostałam książkę w swoje łapki — piszczałam z zachwytu. Nie powiem, byłam jednak nieco zdziwiona, może nawet rozczarowana, gdy dowiedziałam się, że ta część nie dotyczy historii Kinga i Doe, a Beara, ich przyjaciela. Ostatecznie jednak muszę stwierdzić, że ta część to najlepsza z całego cyklu historia, a postać Thii skradła moje serce.

Bear był już świetnym bohaterem w poprzednich częściach. Groźny motocyklista, następny przywódca, dobry i wierny przyjaciel. W tej części głębiej poznajemy jego postać i historię, która sprawiła, że zauroczyłam się nim niemal od razu. Bear po przejściach z „Tyrana” stał się smutnym i zagubionym mężczyzną, które swoje problemy rozwiązywał za pomocą alkoholu, narkotyków i kobiet. Ta ucieczka w zapomnienie nie miałaby miejsca, gdyby nie Thia — dziewczyna z przeszłości, którą poznał przez przypadek, gdy ta była jeszcze dzieckiem. Przez głupie, zdaniem Beara, niewinne kłamstwo, Thia wpadła w wielkie kłopoty i Bear czuł się zobowiązany jej pomóc, a jednocześnie musiał zmierzyć się z teraźniejszością, zawalczyć o przyszłość i przestać uciekać.

Thia — zdeterminowana i pewna swego dziewczyna o różowych włosach, tak bym ją opisała. Naprawdę polubiłam jej postać. Miała cięty język i nieszablonowe podejście do życia, które nie było wobec niej łaskawe. Na dodatek podarowało jej prezent w postaci Beara. Błogosławieństwo i przekleństwo jednocześnie.

Jeżeli uwielbiacie serię King tak mocno jak ja — koniecznie musicie sięgnąć po Lawless i nie przejmujcie się, że mało tutaj przystojniaka z poprzednich części. Ta historia była naprawdę dobra i mocna i… Frazier nie zawiodła — znowu uraczyła swoich czytelników wstrząsającym zakończeniem.

Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Kobiece.

piątek, 25 maja 2018

„Miała dzikie serce” — Atticus


MIAŁA DZIKIE SERCE || ATTICUS || WYDAWNICTWO OTWARTE
PREMIERA: 23.05.2018

Nie byłam pewna recenzji tomiku z poezją, dlatego, że to coś, co każdy odbiera inaczej i gusta są naprawdę różne. Bałam się też tej pozycji ze względu na to, że współczesne wiersze to często, dla mnie, przypadkowe słowa poprzedzielane masą niepotrzebnych enterów. Poetą w tych czasach może nazwać się każdy, poezja stała się czymś niesamowicie popularnym i łatwym. Martwiłam się, że Atticus to kolejny twórca tego pokroju. Nie mogę nazwać tomiku Miała dzikie serce swoim ulubionym, bo to dalej nie jest Mickiewicz, Białoszewski czy Baczyński — bo to są wiersze, które kocham, ale ta pięknie wydana książka to na pewno zbiór ładnych cytatów, które sprawiły, że uśmiechnęłam się kilka razy, gdy je czytałam.

Ciężko ocenić mi ten tomik jako całość. Nie jestem wielbicielką dłuższych wierszy Atticusa, ale te krótkie zestawienia słów, które autor zaserwował, bardzo mi się podobały i miały w sobie to coś. Generalnie kontent owych wierszy to miłość każdego rodzaju, przedstawiona z różnych perspektyw.

Warto wspomnieć też o wydaniu tej książki — jest naprawdę obłędne. Zdjęcia, ułożenie wierszy, zestawienie czerni i bieli. Okładkowe sroki będą mogły nacieszyć swoje oczy na długi, długi czas, bo mimo przejrzenia książki kilka razy — nadal mi się nie znudziła i nie przestała podobać.

Czy polecam? Tak, oczywiście, jednak nie obiecuję wam zadowolenia i satysfakcji. Mnie się podobało, ale poezja to naprawdę coś wyjątkowego i ciężko mi stwierdzić, czy spodoba się również Tobie.

Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Otwarte. 

sobota, 7 kwietnia 2018

„Jej wysokość P.” — Joanne MacGregor


JEJ WYSOKOŚĆ P. || JOANNE MACGREGOR || WYDAWNICTWO KOBIECE
PREMIERA: 15.03.2018

Dawno nie czytałam czegoś lekkiego z kategorii Young Adult, dlatego gdy udało mi się złapać do recenzji książkę Jej wysokość P. byłam okropnie zadowolona i przygotowana na miłą, lekką lekturę i rzeczywiście coś takiego otrzymałam, ale miło też się zaskoczyłam tym, że książka daje nam z siebie coś więcej, niż kilka przyjemnych wieczorów. Joanne MacGregor naprawdę napisała kawałek dobrej historii i już tłumaczę dlaczego!

Peyton kończy w tym roku liceum, a to przecież ważne wydarzenie w życiu większości nastolatków. Nie tylko egzaminy i walka o późniejszą edukację, ale, dla niektórych przede wszystkim, bal maturalny! Bal maturalny to też okazja dla wielu, głupich i głupszych, zakładów, a Peyton złapała haczyk. Problemem dziewczyny jest… wzrost. Ma problem ze znalezieniem chłopaka wyższego od siebie, więc jak tu znaleźć partnera na bal?

Schematyczność. To pierwsze słowo, które opisuje tę książkę, ale uwaga, to wcale nie jest wada. Jeśli usłyszycie schemat: nietypowa dziewczyna —> zakład —> wielka miłość, która o zakładzie nie wie… No, od razu wiecie, co się stanie i żadnym spojlerem nie będzie to, że w kocu się dowie, ale uwaga — jestem zdania, że z każdej banalnej historii można zrobić naprawdę coś wspaniałego! Nie da się uniknąć utartych ścieżek, bo przecież większość rzeczy została już napisana, ale da się z tego wymodelować coś nowego i oryginalnego i Joanne MacGregor właśnie to zrobiła z książką Jej wysokość P. Jeśli nie wierzycie, że można ze schematu zrobić zaletę, to musicie sięgnąć po tę pozycję.

Nie od początku jednak jest tak kolorowo, bo wiecie, też miałam chwilę o boże, jakie to schematyczne, a sama postać Peyton mnie irytowała, bo moim zdaniem dziewczyna mocno wyolbrzymiała swój problem, jakim był wzrost. Modelki są wysokie i jakoś żyją, a Peyton robiła ze swojej postaci dziwadło. Z drugiej strony rozumiałam to, bo przecież książka jest pisana narracją pierwszoosobową, a bohaterką jest dziewczyna, który ma ogromny kompleks i nie umiała sobie z nim poradzić do momentu, w którym ktoś nie pokazał jej, że warto akceptować siebie takim, jakim się jest i żyć dalej, po prostu. To proste, ale piękne przesłanie, które powinna zrozumieć każda osoba z jakimikolwiek wątpliwościami na temat swojego ciała.

Poza tym Jej wysokość P. to świetna i zabawna lektura, która potrafi też ścisnąć za serce i wzruszyć. Są w niej też poruszane cięższe tematy, takie jak rozstanie, tęsknota i brak nadziei, choroba i uzależnienie. Moim zdaniem naprawdę warto pokonać irytację, którą wywołują pierwsze strony tej historii, aby potem zanurzyć się w świecie Jej wysokości P.

Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Kobiece.

czwartek, 29 marca 2018

„Tyran” — T. M Frazier


TYRAN || T.M FRAZIER || WYDAWNICTWO KOBIECE
PREMIERA: 15.02.2018

Znowu nadszedł czas na recenzję czegoś ostrzejszego, a oczywiście mowa tu o Tyranie. Jest to kontynuacja serii King, która porwała moje serce w historię pełną smutku, zagubienia, zapomnienia i erotyzmu. Miło jest wrócić do opowieści, którą się polubiło i z wytęsknieniem czekało na kontynuację, gdy zakończenie pierwszego tomu było tak szokujące. Nie zastanawiałam się ani chwili, gdy tylko Tyran wpadł w moje ręce, wzięłam się do czytania.

Doe wróciła do domu, który dla niej tak naprawdę jest nowym miejscem. Zostaje otoczona nowymi twarzami, rodziną, której nie pamięta. Dopiero po pewnym czasie w jej umyśle pojawiają się przebłyski z jej życia, które nie okazało się cudowne. Wszystko było tylko obłudą, udanym teatrem dla obserwatorów. Poza tym pojawia się Tanner, który niekoniecznie jest tym, za kogo się podaje, a znajomości, które znalazła po straceniu pamięci, okazały się nie być przypadkowe.

Tęskniłam za tymi bohaterami i za emocjami, jakie we mnie wywołują tego typu książki. King jest jednym z najniegrzeczniejszych mężczyzn, z którymi mogłam się zapoznać poprzez literaturę erotyczną i uwielbiam go. Doe w drugiej części wydawała się bardziej zagubioną i niepewną postacią, co było dość trafne. Znalazła się w miejscu, którego nie pamiętała. Co prawda nie budziła się przywiązana do ramy łóżka, jak to jej się już zdarzało, ale była w tak pięknym i nierzeczywistym świecie, że nie mogło okazać się to prawdą.

Bardzo podobały mi się wątki, które łączyły pewne sprawy w całość. Cała historia z wypadkiem Doe i jej zaginięciem okazała się o wiele bardziej złożona i skomplikowana, niż się spodziewałam. Autorka nie skupiła się tylko na części miłosnej i erotycznej między dwójką bohaterów. Różnica między pierwszym a drugim tomem jest dość duża, zdecydowanie zmiana na plus i nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na tom trzeci.

Aha, i nie martwcie się. Nie zabrakło Preppy’ego. Złego licho nie bierze!

Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Kobiece. 

poniedziałek, 26 marca 2018

„Przedsmak Zła” — Alex Kava


PRZEDSMAK ZŁA || ALEX KAVA || HARPER COLLINS
PREMIERA: 14.03.2018

Przed przeczytaniem Przedsmaku Zła nie miałam pojęcia o cyklu z bohaterką Maggie O’Dell, a jak jest po przeczytaniu tomu 0,5 z serii Dotyk Zła? Jest tak, że jestem stuprocentowo pewna, że zostałam fanką O’Dell i zdecydowanie sięgnę po kontynuację tej serii. Nie przeczytałam wielu kryminałów w swoim życiu, ale zawsze trafiałam na te naprawdę świetne i z tą książką nie jest inaczej. Alex Kava wysuwa się na prowadzenie, jeśli chodzi o ten gatunek i niedługo na moim regale zalśni okazała seria.

Meggie O’Dell jest początkująca w FBI. Zawsze pomagała, tworzyła profile psychologiczne morderców, aż zasłużyła na coś więcej. W końcu dostała sprawę, w której mogła uczestniczyć, a nie tylko widzieć ją na zdjęciach i wyciągać wnioski z akt. Los chciał, że trafiła na makabryczną rzeźnię, w której morderca obrał sobie cel. Samą O’Dell, która postanowiła, że weźmie udział w tej zabawie i zatańczy razem z nim.

Nie odkryłeś mojego sekretu, ale może ja poznam twój.

Główna bohaterka to silna postać. Kobieta, która jest pewna tego, co robi i kocha swoją pracę, mimo niebezpieczeństw, które się z nią wiążą. Właściwie praca jest jej całym światem, a życie prywatne spycha na dalszy plan. Jej charakter jest w dużej części ukształtowany ciężką przeszłością i sytuacjami, które ją spotkały, gdy była małym dzieckiem. Pokochałam ją za zdecydowanie, dążenie do celu, wybicia się i walczenie do końca. Jej postać nie została jednak maszyną bez uczuć, ale kobietą, która starała się zachować swoje emocje dla siebie samej.
Z ekipy FBI polubiłam właściwie wszystkich, a szczególnie w pamięć zapadnie mi na pewno szef Meggie, Cunningham, który był jej autorytetem. Wyczułam pomiędzy nimi pewną więź, mimo że sama fabuła się na tym nie skupiała. Jego postać miała w sobie coś, co przyciągało czytelnika. Spokój i opanowanie, jakich można pozazdrościć w kryzysowych sytuacjach.

Jest też jednak ta zła strona — Stucky, nasz morderca kameleon, który do ostatnich stron książki pozostaje wielką niewiadomą. Zaintrygował mnie jego umysł, jego czyny i to z jaką dokładnością i precyzją wszystko planował. W pewnej części książki, pod koniec, zrobił nawet coś, co mnie wzruszyło i pokazało, że on, istna maszyna do zabijania, też ma uczucia, do czego sam nie chciał się przed sobą przyznać. Złapałam się na tym, że podczas czytania, sama analizowałam jego umysł pod różnymi kątami i próbowałam zrozumieć mechanizmy, jakie nim kierują, wykorzystując do tego wiedzę, jaką mam. Stucky to jednak człowiek zagadka, niemal morderca idealny.

Ta książka to strzał w dziesiątkę, jeżeli jesteście fanami kryminałów. Jeżeli nie — mam wrażenie, że mogłaby zmienić waszą opinię na temat tego gatunku. Naprawdę gorąco polecam. Gwałtowna akcja i emocjonalna karuzela? Gwarantowane. 

A na tej stronie są promocyjne pakiety i książki Kavy w miłych cenach: http://www.alex-kava.pl/

Za egzemplarz dziękuję:
HarperCollins, księgarni BookTime

czwartek, 22 marca 2018

„Dziesięć Tysięcy Słońc nad Tobą” — Claudia Gray

DZIESIĘĆ TYSIĘCY SŁOŃC NAD TOBĄ || CLAUDIA GRAY || WYDAWNICTWO JAGUAR
PREMIERA: 27.09.2017

Byłam, i nadal jestem, zakochana w pierwszej części trylogii Firebird, więc po czasie sięgnęłam po kontynuację, czyli Dziesięć Tysięcy Słońc nad Tobą i ponownie przepadłam w historii, którą zaserwowała mi Claudia Gray. Kwestią czasu jest to, kiedy sięgnę po trzecią, ostatnią część, serii. Jednak… Tak, pojawia się jakieś „jednak”, uważam że pierwsza część była troszkę lepsza. Może to dlatego, że wiedziałam już, czego mniej więcej się spodziewać?

Margueritte Caine, córka wynalazców Firebirda, została postawiona przed kolejnym zadaniem, które ma przysporzyć jej sporo kłopotów, a wszystko to za sprawą Conley’a, który chce ją zaciągnąć w swoje szeregi. Dusza Paula zostaje rozszczepiona na cztery kawałki, umieszczona w czterech różnych światach, i dziewczyna musi zrobić coś strasznego w wymiarach, w których została uwięziona, po to, aby odzyskać ukochanego i zdobyć lek dla Theo. W każdym świecie czyha na nią niebezpieczeństwo. Wraca także do jednego ze znanych wymiarów, w którym nieźle namieszała i mocno to daje jej do myślenia. Czy to, co wyprawia w innych swoich ciałach zostaje bezkarne? Czy inne Margueritte nie mają o tym pojęcia?

Dziesięć tysięcy słońc, milion światów nie wystarczyłoby mi, żeby dzielić je z tobą. Nie wystarczy mi nic mniej od wieczności.

Fabuła książki jest niezaprzeczalnie oryginalna i porywa czytelnika. W dodatku styl pani Gray sprawia, że z łatwością chłonęłam kartka po kartce, rozdział po rozdziale i miałam problem z oderwaniem się od lektury. Margueritte to jedna z lepszych nastoletnich bohaterek. Nie jest stereotypową Mary Sue, ale jej wieczny pech i to, że w każdym świecie wpada w ogromne tarapaty, wydaje się zbyt wielkim zbiegiem okoliczności. Jeśli jej postać ciągle, przez całe swoje życie, miała tyle kłopotów to naprawdę — cud, że dożyła wieku siedemnastu lat! Jednak… Te zdarzenia sprawiają, że nie idzie się nudzić, czytając tę książkę.

Ciężko wyrobić mi zdanie o dwóch bohaterach. O Paulu, bo właściwie go w tej książce nie było. Zawsze pojawiał się jakiś inny Paul, ale nie ten nasz. Bohaterka przekonuje się, że nie każdy Paul, to jej Paul, a czytelnik, że właściwie nie ma pojęcia o tym jej chłopaku, bo możemy wyrobić sobie o nim zdanie tylko na podstawie przemyśleń i wspomnień Margueritte.
Drugim bohaterem, który namieszał mi w głowie, jest Conley. Niby czarna osobowość, a jednak nie w każdym wymiarze, co było dla mnie okropnym zaskoczeniem i w pewnych światach skłaniałam się ku myśli, że nawet tego gościa lubię.

Zakończenie jednak przeważyło wszystko i zagwarantowało mi sięgnięcie po kolejną część. Tak nie można kończyć! Zżera mnie ciekawość, co stanie się dalej i nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejną część. Mimo kilku wątpliwości, uważam że Dziesięć Tysięcy Słońc nad Tobą to świetna książka, a seria Firebird to jedna z najlepszych trylogii młodzieżowych, jakie miałam w swoich rękach.

Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Jaguar.

poniedziałek, 12 marca 2018

„Przedsmak zła” — Alex Kava [przedpremierowe rozdziały]


PRZEDSMAK ZŁA || ALEX KAVA || HARPER COLLINS
PREMIERA: 14.03.2018

Pamiętacie mój ostatni wpis, który dotyczył tej samej książki, o której chcę wam napisać dzisiaj? Dostałam możliwość przeczytania przedpremierowo sześciu rozdziałów Przedsmaku Zła i jestem naprawdę zachwycona. Okropnie boli mnie chwilowy brak dalszej części książki, bo jestem ciekawa, jak potoczy się dalsza historia, jak się połączy w jedną całość i co kryje w tajemnicy przed światem policjant Dupek.

Książka wciąga właściwie od pierwszych stron i jej pierwszy rozdział, moim zdaniem, jest fenomenalny, bo od razu poczułam niedosyt i chciałam czytać więcej. Co jest też zdecydowanie na plus — krótkie części. Nie jestem fanką stustronicowych rozdziałów, bo najzwyczajniej w świecie mnie męczą. Tutaj Kava serwuje szybką akcję, którą pochłania się kartka za kartką. Ta niesamowita szóstka, którą otrzymałam minęła mi wyjątkowo szybko i naprawdę bardzo chciałabym już mieć więcej.

Właściwie o bohaterach wiemy niewiele, bo jest to sam początek. Meggie pracuje w policji, jest już rozpoznawalna, wyrobiła sobie renomę swoimi rozwiązanymi sprawami i zdecydowanie nie ma czasu na męża i życie prywatne, a Stucky… Stucky jest jedną wielką niewiadomą, która lubi robić złe rzeczy i to właśnie jego postać, na chwilę obecną, ciekawi mnie najbardziej. Chcę wiedzieć, teraz już, jak jego drogi połączą się z panią O’Dell i kto na tym jak wyjdzie.

Co jeszcze mogę napisać? Nigdy nie miałam styczności z Alex Kavą, ale teraz, po tych krótkich i niepozornych sześciu rozdziałach, wiem, że chcę więcej i najprawdopodobniej sięgnę po cały cykl książek z Meggie. I chyba nie tylko to!


Za możliwość przeczytania dziękuję:
HarperCollins, księgarni BookTime

środa, 7 marca 2018

„Przedsmak zła” — Alex Kava [zapowiedź]


PRZEDSMAK ZŁA || ALEX KAVA || HARPER COLLINS
PREMIERA: 14.03.2018

Lubicie thrillery? Ja od czasu do czasu lubię poczuć dreszczyk emocji i gęsią skórkę. Idealnym wyborem jest wtedy dobra książka, zapewniająca takie emocje. Dla thrillerowych molów książkowych niedługo w księgarniach pojawi się prawdziwe cudo. Mam na myśli oczywiście książkę Alex Kavy Przedsmak zła, który jest prequelem cyklu o Meggie O’Dell. To jednak nie wszystko. Wydawnictwo HarperCollins przygotowało dla czytelników jeszcze więcej. Na stronie www.alex-kava.pl możecie kupić atrakcyjne pakiety z najnowszą książką Kavy. Poza tym powstanie nowe wydanie serii Dotyk zła. Ja na to totalnie idę. Jestem okropnie, okropnie ciekawa tych książek i dzięki wydawnictwu mogę nieco wcześniej zapoznać się z fragmentem lektury, ale… Kim jest Meggie?

Maggie O'Dell, wybitna specjalistka od tworzenia profili psychologicznych seryjnych morderców. Agentka nigdy się nie poddaje i zawsze jest gotowa na kolejną rundę tańca z przestępcami. Teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa…

Ciało zwisało z sufitu. Ręce i nogi były związane kablem, a ściany pokrywały rozbryzgi krwi. W kuchni stało otwarte pudełko na jedzenie na wynos, nad którym unosiła się chmara much. W środku znajdowała się ludzka śledziona, a może wątroba, trudno powiedzieć.

Książki wydane w ramach cyklu o Maggie O’Dell:
Przedsmak zła, Dotyk zła, W ułamku sekundy, Łowca dusz, Granice szaleństwa, Zło konieczne, Zabójczy wirus, Czarny Piątek, Kolekcjoner, Śmiertelne napięcie, Płomienie śmierci, Ostateczny cel. 

środa, 28 lutego 2018

„Wyśnione życie” — Cynthia Swanson [przedpremierowo]


WYŚNIONE ŻYCIE || CYNTHIA SWANSON || WYDAWNICTWO KOBIECE
PREMIERA: 05.03.2018

Wyśnione życie było dla mnie książką niespodzianką, którą wygrałam na Instagramie Wydawnictwa Kobiecego i jakże się cieszę, że tak się stało! Gdy tylko przyjechał kurier, a ja otworzyłam paczkę i spojrzałam na tę książkę, poczułam między nami to coś. Wiem, że to brzmi paskudnie śmiesznie, ale przysięgam, że naprawdę tak było! Zaczęłam czytać powieść Swanson z takim pozytywnym nastawieniem, że właściwie po pierwszej stronie byłam okropnie na tak! Przeczucie mnie nie zawiodło, bo ta lektura okazała się genialna! Była strzałem w dziesiątkę na mój zastój czytelniczy i zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.

Kitty Miller jest starą panną, a przynajmniej za taką się uważa i nie widzi dla siebie innego życia, niż niezależna kobieta z kotem — Aslanem — i współwłaścicielka księgarni, którą prowadzi z Friedą, swoją przyjaciółką od liceum. Ma kochających rodziców, którzy są na wakacjach na Hawajach i czyta kartki od matki, która nie może doczekać się powrotu do córki. Jej życie jest stabilne, monotonne, ale szczęśliwe i wtedy pojawiają się sny, w których… W których jest całkowicie inną osobą. Katharyn Andersson to matka, szczęśliwa żona i wzorowa pani domu. Nie ma tam Kitty, ona dawno przeszła metamorfozę. Pani Andresson ma wszystko, o czym Kitty skrycie marzy, a z czasem, gdy sny są coraz bardziej realne nie wiadomo, do którego świata naprawdę należy nasza bohaterka.

Dla mnie Wyśnione życie jest książką, która daje do myślenia. Pokazuje nam, jakie życie potrafi być przewrotne, a umysł figlarny, gdy nie potrafimy poradzić sobie z pewnymi sytuacjami, które nas dotykają. Jest o potrzebie przyjaźni, miłości i o stracie czegoś cennego, czego nic, ani nikt, inny nie zastąpi, a także o przetrwaniu, gdy los nie serwuje nam samych szczęśliwych chwil.

Bywały takie momenty, gdy kończyłam rozdział i myślałam sobie aha, wiem, co dalej się stanie i faktycznie, często moje teorie się sprawdzały, ale wcale nie przeszkadzało mi to w lekturze, wręcz przeciwnie. Czytałam ją, czekając na to, czy moje domysły okazały się trafne. Poza tym styl pisania autorki jest bardzo przyjemny, płynnie się czyta to, co chce nam przekazać. Uwielbiam takie debiuty, jestem pod ogromnym wrażeniem!

Czy polecam? Po stokroć — oczywiście, że tak! Mam nadzieję, że przeczytacie i będziecie tak samo zachwyceni jak ja! Jeśli już czytaliście to koniecznie dajcie znać — jestem ogromnie ciekawa waszych opinii! Ja, szczerzę mogę powiedzieć, długo nie zapomnę o tej książce i o uroku, jakim na mnie rzuciła.


Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Kobiece.

niedziela, 25 lutego 2018

„Mój pierwszy bal” — opracowanie zbiorowe



MÓJ PIERWSZY BAL || WIELU || WYDAWNICTWO JAGUAR
PREMIERA: 08.02.2018

Gdy pierwszy raz natknęłam się na zapowiedź tej książki, pomyślałam sobie, że to naprawdę może być ciekawa pozycja. Mój pierwszy bal to książka opracowana przez wielu autorów, między innymi przez Johna Greena, które dotyczą jednego wydarzenia — amerykańskiego balu, a przecież wiadomo, że w USA to jest naprawdę wielkie wydarzenie dla nastolatków, ale! Głównym powodem, dla którego po nią sięgnęłam, była właśnie jej budowa. Wielu autorów? Czy to się mogło udać? W pewnym stopniu tak.

Nie mogę powiedzieć, że Mój pierwszy bal mi się nie podobał, ale nie jestem też pewna słów tak, podobało mi się — ale to raczej oczywiste. Książka jest wytworem kilkunastu pisarzy i niemożliwym byłoby, aby styl każdego z nich przypadł mi do gustu. Opowiadania nie były złe — co prawda niektórych z nich nie rozumiałam, nie mogłam wyłapać ich puenty, ale niektóre od razu mnie porwały i było mi smutno, gdy się kończyły, a ja musiałam w tempie ekspresowym przestawić się na nowy świat, nowych bohaterów i nową sytuację. Opowiadania nie łączą się w całość, nie tworzą jedności, łączy je po prostu motyw balu.

Książka ta jednak ma swój urok. Czyta się ją szybko — opowiadań jest wiele, ale są krótkie, a przez to cały czas powtarzałam sobie no to jeszcze jedno, a potem zauważyłam, że następne też nie grzeszy długością i no te już będzie ostatnie! Takim sposobem książkę można połknąć na raz.

Ogromnie polecam ten zbiór opowiadań osobom, które kochają amerykańską rzeczywistość i życie w tamtym świecie, bo, o tak, jest zdecydowanie inny od naszego, ale jeśli ktoś nie lubi tamtych klimatów i istnego życia stylem american dreams, to nie będzie zachwycony lekturą.


Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Jaguar.

niedziela, 4 lutego 2018

„Make Your Bed” — William H. McRaven


MAKE YOUR BED || WILLIAM H. MCRAVEN  || WYDAWNICTWO OTWARTE
PREMIERA: 31.01.2018

Zawsze miałam sceptyczne podejście do książek, które głoszą hasła: „Myślisz, że trudno jest zmienić świat?”, „ Możesz mieć wpływ na to, jak żyjemy” i inne temu podobne, ale zaciekawiła mnie postać, która książkę o takim haśle napisała. Admirał McRaven, dowódca armii Stanów Zjednoczonych — kompletnie nie wiedziałam, czego się po tej pozycji spodziewać i powiem wam, że naprawdę miło mnie ta mała książeczka zaskoczyła.

Jeśli chcesz zmienić świat, zacznij od posłania łóżka.

William H. McRaven głosi w tej książce proste, uniwersalne hasła, który każdy z nas zna, ale nie daje porad, jak dojść do tego, aby było lepiej bez odpowiednich argumentów. Każde hasło jest tak naprawdę tytułem, wstępem do krótkiej historii, z jego życia, która pokazuje, że naprawdę warto. Od ścielenia łóżka, po wiosłowanie i pączki w cukrze (brzmi przepysznie, prawda?). Proste rzeczy, proste przekonania naprawdę mogą nam pomóc w najtrudniejszych chwilach, wystarczy tylko chcieć.

Wiem, że to wszystko, co napisałam, brzmi bardzo infantylnie. Pomyślicie: kolejna książka z hasłami, które każdy zna, ale naprawdę daje do myślenia. Make Your Bed to przyjemna lektura, czyta się ją lekko, a historyjki w niej zawarte są naprawdę krótkie — są to wspomnienia admirała lub sytuacje, które przytrafiły się ludziom, którzy go otaczali.

Jeśli chcesz zmienić świat, skacz na łeb, na szyję.

Myślę, że jest to uniwersalna książka. Każdy daną historię odbierze na swój własny sposób, zależnie od tego, w jakiej sytuacji życiowej się znajduje. Mnie akurat trafił się czas sesji — głowa do góry, codziennie ścielenie łóżka i nie myślenie o porażce — ale jednocześnie musiałam mieć siłę oderwać się od Make Your Bed i poczytać notatki. Czy polecam? Oczywiście, że tak. Przeczytajcie i koniecznie dajcie znać, co o niej sądzicie!


Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Otwarte.

sobota, 6 stycznia 2018

„King” — T. M. Frazier

KING || T. M. FRAZIER || WYDAWNICTWO KOBIECE
PREMIERA: 16.11.2017

Uwielbiam romanse, a te z dobrą szczyptą erotyzmu są najlepsze. Kiedy moim oczom ukazał się opis książki King wiedziałam, że muszę ją mieć na swojej półce i nie myliłam się — to był strzał w dziesiątkę. King to literatura, którą niegdyś czytałam na potęgę i okropnie miło było mi do tego wrócić. Co więcej, nie mogę się doczekać kontynuacji, a przede wszystkim — ostatnie strony tej historii złamały moje serce.

Doe miała największego pecha na świecie, gdy straciła pamięć i los zepchnął ją w najmroczniejsze i najbardziej upadłe ulice miasta. Zagubiona dziewczyna musiała jakoś poradzić sobie z życiem, które nagle dostała bez żadnej powrotnej furtki do wcześniejszych wspomnień. Los pchnął ją w progi domu byłego więźnia — Brantleya Kinga — i jego wiernego przyjaciela — Samuela Clearwatera, tudzież Preppy’ego, którym daleko było do ideału. Jak to mówią, wpadła z deszczu pod rynnę.

Odnalazłem siebie w smutnych oczach dziewczyny, która była tak samo zagubiona jak ja. A może my wcale się nie odnaleźliśmy. Może po prostu postanowiliśmy zgubić się razem.

Łatwo pokochać tę książkę. Nie jest to górnolotna literatura, a pozycja dla osób, które lubią nieco pikanterii. Banalne historie często wychodzą najlepiej i tak jest w tym przypadku. To opowieść typowo kobieca, niegrzeczna i gorąca. Akcja jest dynamiczna, ale to nie męczy czytelnika, przeciwnie. We mnie budziło wiele emocji od wzruszenia po rozbawienie. Poza tym polubiłam kreacje bohaterów. King to typowy zły chłopiec, który wpadł po uszy i nie umie poradzić sobie z uczuciem, które go ogarnęło. Preppy to najbardziej zwariowana postać z jaką w ostatnich czasach miałam styczność — pokochałam go całą sobą. Uwielbiam tak radosne i pełne życia kreacje! Doe za to była największym polem do popisu, bo miała białą kartę. Mogliśmy zastanawiać się, jaka była przed stratą pamięci i porównać do tego, co dostaliśmy w teraźniejszości.

Tak jak mówiłam — nie jest to książka dla każdego. Polecam tę pozycję dla każdej miłośniczki literatury gorącej, która z umiłowaniem zaczytuje się w erotykach z niegrzecznymi panami, którzy skradają serca wbrew woli pań. Moje znowu zostało porwane, a na końcu zgniecione. I teraz czekam w napięciu na kolejną część. 

Za egzemplarz dziękuję:
Wydawnictwo Kobiece.