SNY MORFEUSZA || K. N HANER || EDITIO RED
PREMIERA: 08.07.2016
Już na wstępie powiem, że nie spodziewałam się po
tej książce za wiele. Liczyłam na coś przyjemnego, na raz i szykowałam się na
fabułę podobną do popularnego Grey’a w polskim wydaniu. Czy dostałam coś
takiego? Owszem. Przyznam jednak, że, mimo wszystko, spodziewałam się czegoś
więcej po Snach Morfeusza.
Fabuła naprawdę miała potencjał, mimo tego, że
zaczynało się dość oklepanym schematem. Młody i seksowny szef Adam, nowa i
piękna pracownica Cassandra, początek nowego życia w wielkim mieście — jednak
gdzieś w tym pojawił się wątek tajemniczego Morfeusza, który w życiu codziennym
był całkowicie kim innym, niż pod osłoną mroku. I seks — dużo zmysłowego seksu,
którego potem było za dużo.
Jak sama fabuła miała jakiś smaczek tak bohaterowie…
Kompletnie nie umiem opisać ani jednego bohatera. Dlaczego? Ano dlatego, że ze
zdania na zdanie każdy z nich potrafił całkowicie zmienić swój charakter. Tak,
jakby każda postać spod pióra Haner cierpiała na rozdwojenie (albo
rozmilionowanie) osobowości. Momentami wyglądało to tak, jakby autorka
zapomniała jaką postać kreuje i w ciało tej samej osoby wszczepiała inną
osobowość, albo tak jakby nagle w połowie wątku ktoś zmienił zdanie. I tak w
kółko, i w kółko, i w kółko. Przykład? Ktoś ośmiesza naszą bohaterkę w miejscu
publicznym, robią niezłe show, a dzień później idą na randkę jak normalni
kumple. Poza tym główna bohaterka zmienia zdanie na „tak”, gdy tylko ktoś
dotknie ją między nogami.
Seks. A i owszem, był. I jak pierwszy opis mi się
podobał, tak następne dość często omijałam, czytając tylko dialogi. Dlaczego?
Bo czułam się tak, jakby ta scena była kopiuj/wklej ze zmianą scenerii. Poza
tym słowo „penis” powtarza się, co drugą linijkę.
Ale wiecie jak to jest… Takie książki mają być
odmóżdżaczami, a nie żadną wysokolotną literaturą i w ostatecznym rozrachunku Sny
Morfeusza przeczytałam w tempie błyskawicznym. Na swój dziwny sposób
książka mnie relaksowała, bo mogłam małymi głupotkami oderwać się od nauki,
pracy i życia w biegu. Sięgnę po następne części i będę śledzić, czy coś się
zmieniło na lepsze. Czy polecam? Nie wszystkim, bo pewnie znaczna część z was
będzie sobie włosy z głowy wyrywać przez charakter bohaterów, ale na pewno
znajdą się osoby, którym się spodoba!
Za egzemplarz dziękuję:
Helion SA/ Editio Red
Nie wiem czy sięgnę po tę książkę. Może za jakiś czas, bo teraz zbyt dużo innych czeka. ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś:)
OdpowiedzUsuńDo tej pory chciałam przeczytać tę serię, ale jeśli bohaterowie są aż tak... pozbawieni logicznej osobowości to chyba sobie odpuszczę i poszukam czegoś trochę bardziej dopracowanego ;)
OdpowiedzUsuńOlaboga, zawsze czytałam opinie, że jest to świetna seria i w ogóle ochy i achy.. Ale po Twojej recenzji mam wrażenie, że bardzo by mnie to wszystko irytowało.. Więc chyba odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam do tej pory o tej książce-może kiedyś się skuszę,żeby jej spróbować. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie -organizuję rozdanie i jestem nowa w społeczności blogowiczów. :)
Pozdrawiam!
onthebookcover.blogspot.com
Czytałam całą serię i muszę przyznać, że ja po "Snach Morfeusza" nie spodziewałam się wiele i też często mnie irytowała ta książka, ale kolejne części, a zwłaszcza ostatnia po prostu mnie zmiażdżyły. Teraz to jedna z moich ulubionych serii i gdybym poprzestała tylko na "Snach Morfeusza" dużo bym straciła :)
OdpowiedzUsuń